Do Hiszpanii przyjechałem na długie 5 tygodni, z jednej strony, aby uciec od polskiej zimy, z drugiej zaś, aby w końcu popracować nad prędkościami, gdyż sezon startowy zbliża się wielkimi krokami i pierwsze starty mam zaplanowane już na początku marca. Niestety przed samym wyjazdem dopadło mnie solidne przeziębienie i 4 dni wypadły mi zupełnie z treningu. Dogorywałem w domu i na szybko leczyłem potężny katar, abym jakoś przeżył podróż do Torrevieja : )
Na półwyspie Iberyjskim zameldowałem się w czwartek tj. 1.02.2018 r. Pierwsze trzy dni były dość spokojne, ponieważ po infekcji musiałem się wprowadzić w trening i dać sercu spokojnie popracować. Na zakończenie tygodnia wykonałem jednostkę siły biegowej, aby wejść w normalny mezocykl i od poniedziałku rozpocząć normalny pełnowartościowy trening. Pierwsze dni to też rekonesans terenów do biegania i całej infrastruktury. Muszę przyznać, że Torrevieja jest znacznie lepszym miejscem do treningu, niż Alicante, w którym trenowałem w zeszłym roku. Na pewno na temat biegowych terenów pojawi się na blogu osobny wpis.

Niewątpliwie 10 tygodni przerwy spowodowanej złamaniem spowodowało u mnie ogólny spadek mocy i prędkości. Także drugim moim celem jest odbudowa potencjału siłowo – szybkościowego. To chyba najgorszy „kawałek chleba” do przetrawienia. Musisz adaptować swoje ciało do znoszenia wysokiego zakwaszenia, przełamać pewne bariery psychiczne i fizyczne oraz pisząc dosadnie i trochę brzydko „musisz się umieć zajechać”. Każdy taki trening boli, jest rozładowujący, ale po fazie superkompensacji powinien działać budująco i bodźcująco. Trzeba się też wykazać doświadczeniem, aby nie przesadzić. Forma ma przecież przyjść wtedy, kiedy planuję haha : )
Pewnie niektórzy z Was z niecierpliwością czekają na informację o jednostkach treningowych, które tutaj wykonuję. Postanowiłem opublikować cały tydzień swojego pierwszego tygodnia. Chyba jest to nowość w naszym środowisku biegowym, ponieważ żaden pro amator w PL tego nie robi : ) ? Oczywiście nie będzie to u mnie od tej pory regułą, choć nie ukrywam, że co jakiś czas dam taką „wrzutkę” z moich poczynań. W tym miejscu chciałbym tylko przestrzec przed ślepym kopiowaniem tego w swoim planie treningowym. Trening wg mnie jest dość wymagający i trzeba być do niego przygotowanym. Nie sztuką jest wykonać mocny trening, sztuką jest wykonać go w taki sposób, aby oddał na zawodach w postaci wyniku sportowego : ) czyt. trzeba go zregenerować. A teraz do konkretów. Poniżej pełny tydzień treningowy:
PN: I Cross 14km: 3:25/km HR 154 avg II Easy 11km+spr
WT: I Easy 5km+Interwał 2x10x400 rest 200m (1’15”), rest dł 4′. Pierwsza seria po 66”-65” w butach, druga w kolcach po 65”-64”. Last 60.58, Lac. 6.5 mmol/l. Wiało
II Easy 8km+spr
SR: 20km po 3:48/km -mocny wiatr
Czw: I Easy 12km+spr+10×200 BPG+2km TR II Easy 10km+spr
PT: Easy 4km+spr+10x1km rest 400m (2′-2’15”) – wiało, lekko nie było przez cholerny wiatr na stadionie. Dzisiaj słabsza dyspozycja dnia. Lac, 5.6 mmol/l
1)2:53 2) 2:55 3)2:57 4)2:56 5)2:55 6)2:57 7)2:56 8)2:55 9)2:58 10)2:56
So: I Easy 10km+spr II Easy 12km+spr
N: Long 25km + spr – po 3:50/km. Uporczywy wiatr, samopoczucie średnie.
Total week: 165 km
Podsumowując tydzień muszę przyznać, że wszedł w nogi. Z niecierpliwością czekam na masaż w środę za 30 „ojro”. Do tego czasu muszę jednak przeżyć jeszcze mocny trening tempowy we wtorek oraz szybszy długi bieg w środę z rana. Nie czułem się idealnie przez cały tydzień. Tysiące biegało mi się ciężko, nie bez znaczenia był tutaj porywisty zimny wiatr. Niedzielny długi bieg też dłużył się i upływał jak „krew z nosa”. Brakuje trochę sparingpartnera, bądź grupy treningowej. No, ale jako amator nie mogę mieć wygórowanych wymagań hihi. Może dla niektórych ta teza jest nad wyraz kontrowersyjna, ale z pewnością będę chciał ją obronić w kolejnych wpisach na blogu. Tymczasem drogi czytelniku dziękuję Ci, że wytrwałeś do końca i do usłyszenia.
PS.
Zostaw like, udostępnij wpis, bądź dodaj komentarz. Pozostaw swój ślad : )



