TOP 5 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o Iten.

TOP 5 rzeczy, które musisz wiedzieć jadąc do Kenii / Iten

  1. Zawsze miej ze sobą cash. 
  2. Zakumpluj się z lokalsami. 
  3. Jedz tylko w sprawdzonych i polecanych miejscach. 
  4. Nie nagrywaj i nie fotografuj lokalsów bez ich zgody. 
  5. Trenuj mniej niż pierwotnie założysz. 

 

  1. To jest złota zasada w Kenii. To, że pieniądz rządzi światem nie wiadomo od dziś, ale w Afryce i w Kenii szczególnie. Podam kilka przykładów, dlaczego warto mieć walutę zawsze przy sobie. Idziesz na trening, teren jest trudny i kamienisty. Są sytuacje, że biegnąc w grupie ludzie się przewracają i są solidnie poobdzierani. Wtedy warto wziąć tzw. piki piki, czyli motor i podjechać do ośrodka opatrzyć rany. Możesz też biec i się po prostu zgubić lub się zajechać i stanąć. Niemal na każdej drodze w około Iten znajdziesz motor, który za 3-5zł zabierze Cię na chatę. Wracasz z treningu np. z Tambach, który jest 12km od Iten. Czekasz na matatu itp. Często wystarczy stanąć przy drodze i tylko podnieść rękę do przejeżdżającego auta i za 50-100 KES masz taksówkę do ośrodka. Wiele osób szuka każdej możliwości na dodatkowy zarobek. Wyobraź sobie, że idziesz ulicą, nie masz maseczki jak 99% osób na ulicy, ale jest przepis, że powinieneś. Czy myślisz, że przypadkowy policjant zatrzyma Kenijczyka? Oczywiście, że nie, ale Ciebie już może zatrzymać i w kajdankach przetransportować na posterunek policji, lub w ramach przysługi i przyjacielskiego uścisku dłoni za 1000 KES darować Ci to wielkie przewinienie 🙂 Idziesz na stadion i szukasz pacemakera, który pomoże Ci zrobić dłuższy trening. No problem, znajdę Ci zająca na każdy trening w ciągu 60s, musisz tylko przeznaczyć na to 20-30zł. Także, w każdej sytuacji się odnajdziesz w Kenii jak masz przy sobie trochę kasy. Jak chodzisz po zmroku z kasą i telefonem to też masz nawet dużą szansę na to, że do domu wrócisz i bez telefonu i bez kasy, choć mi się na szczęście taki fart nie przytrafił heh, choć znam osoby, który taki bonus od losu dostały. 
  2. Kto rządzi światem? Ten kto ma wiedzę, a nie pieniądze. Wiedza i informacja generuję cash lub pomaga go zaoszczędzić. Nie inaczej jest w Kenii. Dlatego duże podziękowania dla Damiana, który w Kenii spędził rok z ostatnich dwóch lat. Od pierwszego dnia w pewien sposób stał się moim przewodnikiem po zwyczajach lokalsów i zasadach tu panujących. Dzięki temu szybko poznałem osoby, które warto znać w Iten i życie stało się prostsze. Generowało to z pewnością mniejsze koszta i oszczędność czasu. Dzięki temu, że znałem lokalne stawki i często sprawy załatwiali za mnie lokalsi to płaciłem miejscowe stawki, a nie stawki dla Mzungu 🙂 Mam tu na myśli stawki za podróże, masaże, prowadzenie treningów, a nawet jedzenie, kiedy nie masz przed sobą cennika 🙂
  3. Niezależnie czy jesteś w Kenii, czy w Tajlandii lub Meksyku zasada jest niezmienna. Jedz w taki sposób, jak jedzą miejscowi, a z bardzo wysokim prawdopodobieństwem nic Ci nie będzie. Warto wiedzieć też, gdzie jeść by zminimalizować ryzyko rewolucji. Czasami wystarczy, że nie dodasz odpowiedniej przyprawy do potrawy lub nie użyjesz ostrego sosu, który każdy dodaje i masz zatrucie gotowe. Ja osobiście miałem słabe jedzenie w ośrodku i musiałem dojadać na mieście. Dzięki doświadczeniom innych wiedziałem, gdzie bezpiecznie można zjeść. Przez cały pobyt nic mi się nie przydarzyło, jeżeli chodzi o układ trawienny.
  4. W Iten jest wielu obcokrajowców. Na początku dla lokalsów było to z pewnością ciekawe, ale daje się odczuć, że wieczne nagrywanie ich bez ich zgody nie jest mile widziane i przyjmowane. Oczywiście co innego, gdy podejdziesz, pogadasz i zapytasz się o możliwość zrobienia zdjęcia. Osobiście sam byłem świadkiem, kiedy zawodniczki na stadionie w Tambach wyraziły swoje duże niezadowolenie, kiedy były nagrywane i fotografowane podczas treningu. Myślę, że sam bym był tym zmęczony, gdyby co drugi trening ktoś pojawiał się na stadionie z kamerą, aparatem, czy telefonem i machałby mi nim przed oczyma.
  5. Zdecydowanie łatwo popaść w zachwyt i wejść w reżim treningowy z kenijską grupą. Problem w tym, że oni są zaadaptowani nie tylko do wysokości, ale też terenu, który w Kenii jest trudny i specyficzny. Duża zmienność terenu, kamieniste drogi mocno obciążają układ ruchu i przesadzenie z objętością z pewnością odbije się czkawką. Sam popełniłem taki grzech i po pierwszym mocnym tygodniu w 190km musiałem drugi znacznie odpuścić z powodu bólu ścięgna właściwego rzepki. Widziałem też podobne problemy u innych biegaczy, który kosztem intensywności weszli szybko w objętość i potem za to musieli zapłacić dniami wolnymi od treningu. #

    # Trener Biegania # Running Coach # Chabowski Athletic Training System

Dodaj komentarz

Udostępnij Facebook

Warto przeczytać również

Kenia. Tydzień aklimatyzacyjny.

     Dzika Afryka wita 🙂 To jest mój pierwszy wyjazd do Kenii, a bardziej szczegółowo do Iten, czyli home of champions. Wpis ma dotyczyć

Maraton w Enschede 2021-Relacja

Cześć!  Nazywam się Marcin i jako tako od biedy biegam maratony 🙂 Jak już mowa o biedzie, to parafrazując Rafała Paczesia “jeb…. bie…..”. No dobra,

Teneryfa-Część 1

Zgrupowanie na Teneryfie Część I   Tyle się działo, że sam już nie wiem od czego by tu zacząć i czy o wszystkim chce napisać