Dzika Afryka wita 🙂 To jest mój pierwszy wyjazd do Kenii, a bardziej szczegółowo do Iten, czyli home of champions. Wpis ma dotyczyć pierwszego tygodnia pobytu, ale powinienem zdecydowanie zacząć od podróży. Podróż trwała 3 dni. Pierwszy dzień z rana trening i trasa Wejherowo- Warszawa. Nocleg w Wawie, pobudka o 4:30 i biegiem na lotnisko. Lot Warszawa-Frankfurt-Nairobi. Start o 6:30 i na miejscu 22:10. Tak właśnie minęły 2 dni podróży. W Nairobi poszło sprawnie, szybki odbiór torby, brak kolejki do przekroczenia granicy, pieczątka i jestem w Kenii. Pierwsze, co zrobiłem to wypłaciłem “flotę”, kupiłem na lotnisku kartę sim z unlimited data i wsiadłem do taxi, która miała mnie zawieźć do hotelu. W taxi pierwszy raz chciano mnie przyciąć na kasę, co się częściowo gościowi udało. Gość nie wiedział, gdzie w ogóle znajduje się hotel, więc musiałem mu odpalić z mojego telefonu navi. Lało jak z cebra, pytam się go z 3 razy ile za przejazd i dopiero po 2km po moim trzecim pytaniu wypala 50 dolców haha. Wyśmiałem go i powiedziałem, że wysiadam, mimo, że lało na maxa. Negocjacje był twarde i zszedłem do 20 dolarów, co i tak było stawką o wiele za wysoką i niewyobrażalną, bo następnego dnia ten sam przejazd miałem za 400 KES, czyli 16 zł 🙂 Trzeci dzień podróży to opóźniony lot o 2h z Nairobi do Eldoret i następnie podróż autem 45min do Iten. Przyjechałem na miejsce o 16:00 i już 16:45 byłem na pierwszym spokojnym biegu 10km z Krystianem Zalewskim, co by mi pokazał choć jedną mini pętlę na początek.
Pierwsze wrażenie z Iten po pierwszym treningu? Kamieniste drogi, na których trzeba uważać, by nie skręcić kostki oraz, że dusi każdy podbieg 🙂 Po podróży i treningu byłem zmęczony, także po kolacji w miarę szybko odpadłem i zasnąłem. Kolejny dzień, kolejne możliwości. Oczywiście pierwszy tydzień jest aklimatyzacyjny, nie mniej jednak byłem już kilka razy w górach i zakładałem, że już w 5 dniu wykonam krótki interwał na stadionie lub zabawę biegową w terenie. Oczywiście przy założeniu, że wszystko będzie szło tak jak sobie ułożyłem w głowie. Planując ten wpis chciałem opublikować WAM dokładnie mój pierwszy tydzień aklimatyzacyjny, co właśnie teraz uczynię 😉
Dzień 1
Easy 12,5km bezpośrednio po podróży. Po 4:25/km, HR 128
Dzień 2
I Easy 16km+spr – Po 4:13/km, HR 137
II Easy 10km+spr+10×100 RTM – Po 4:18/km, HR 131
Dzień 3
Easy 20km+spr – Po 4:06/km, HR 134 – Niedziela
Dzień 4
I Easy 14km+spr+10×100 pobieg – Po 4:13/km, HR 138
II Easy 10km+spr – Po 4:15/km, HR 133
Dzień 5
I Easy 4km+spr+3x8x200 rest 200m, rest dł 400m+2km TR – Stadion Eldoret. Biegałem po 31-32s rest 1:15-1:20. Biegało się dobrze w nimbusach 🙂
II Easy 11.5km+spr – Po 4:20/km, HR 132
Dzień 6
I 18km z grupą Kenijczyków – Pace 5:00/km do 3:40/km – trudny teren, po 4:07/km, HR 143
II Easy 10km+spr – Po 4:20, HR
Dzień 7
I Easy 15km+spr+10×100 RTM – Po 4:15/km, HR 135
II Easy 10km+spr
Dzień 8
I Easy 4km+spr+3x7x400m rest 200m, rest dł 400m+2km TR – Stadion Eldoret. Biegałem po 67-68s. Zakwaszenie 7.1 mmol/l – za wysoko. Samopoczucie dobre.
II 8km+spr – Po 4:55 z dziewczynami, HR 120.
Podsumowanie: Póki jest płasko to prędkości są fajne i biega się nieźle. Każdy podbieg odcina moc, nie oddechowo, ale bardziej mięśniowo, a że podbiegów jest tu sporo to zdarza się to często hehe. Drogi są miejscami bardzo kamieniste i niebezpieczne, więc trzeba być skupionym. Jeżeli nie chcesz, żeby wiatr utrudniał Ci trening to musisz biegać rano – już od 6:30-7:00. Pisząc ten wpis i mając już “experience” to zrobiłem tylko jeden błąd w treningu – powinienem odjąć od kilometrażu tygodniowego z 20km, ponieważ w drugim tygodniu musiałem dwa dni lekko odpuścić i zrobić po jednym treningu z powodu lekkiego przeciążenia przyczepu. Teren jest trudny i wymagający, dużo podbiegów i zbiegów plus wysokość i organizm to odczuł. Szybkiego biegania nie było wiele, jednak moje nogi odczuły ten teren. Obecnie u mnie już wszystko gra i mogę realizować dalej zaplanowany trening w 100%. Czy Kenia i Iten to dla mnie bardzo dobre i wymarzone miejsce do treningu? Dowiecie się w kolejnym wpisie 🙂